W tym momencie kibice Arki wstrzymują się od kupna karnetów i biletów na mecze żółto-niebieskich. Jednak w poprzednich latach, kiedy fani nie prowadzili protestu przeciwko nieudolnym rządom właścicieli KFM, w temacie nabywania wejściówek także nie obyło się bez perypetii. Jak Arka Kołakowskich dba o potrzeby i satysfakcję kibica na najprostszych polach?

By frekwencja na meczach była wysoka, oczywiście najistotniejszym czynnikiem są wyniki sportowe drużyny. W dalszej kolejności swoją rolę odgrywają takie aspekty, jak ranga danego spotkania w perspektywie sezonu, atrakcyjność przeciwnika czy pogoda. Bardzo ważny jest jednak również system nabywania wejściówek. Jeśli stanowi on ścieżkę uproszczoną, konkretną i przejrzystą, to niewątpliwie zachęci do przybycia na stadion znacznie więcej ludzi niż wtedy, kiedy musimy mówić o zawiłej machinie chodzenia od Annasza do Kajfasza - a w tym momencie w przypadku Arki zachodzi niestety ten drugi scenariusz. Weryfikacja profili kibica poprzez osobistą obecność w punkcie sprzedaży jest rozwiązaniem średniowiecznym, odstraszającym potencjalnych nowych kibiców w sposób rażący. W tym momencie człowiek z Tczewa czy Kościerzyny przy chęci pierwszej wizyty na stadionie nie może nabyć wejściówki na mecz Arki, jeśli wcześniej nie stawi się fizycznie w jednym z punktów dystrybucji biletów, więc de facto musi przyjechać do Gdyni dwa razy. Przecież to jest galaktyczny absurd. Oczywiście, na mocy Ustawy o Bezpieczeństwie Imprez Masowych istnieje obowiązek weryfikacji tożsamości przy wydarzeniach powyżej 999 osób. Tyle, że nigdzie nie jest zapisane, jakoby ta konieczność miała dotyczyć weryfikacji danych przed sprzedażą biletu. W innych klubach do zakupu biletu - czy to w punktach stacjonarnych, czy przez internet - wystarczy więc podanie imienia, nazwiska i numeru PESEL. Przy transakcji dokonywanej online często pojawia się formularz, który stanowi standard przy jakiejkolwiek operacji finansowej realizowanej przez internet - należy wypełnić w nim pola przeznaczone na imię, nazwisko, PESEL, do tego dochodzą jeszcze dane do kontaktu - numer telefonu czy adres e-mail. Weryfikacja danych osobowych następuje przy przejściu przez bramkę na stadion poprzez okazanie dowodu osobistego lub innego dokumentu tożsamości. W Arce cały proces weryfikacji jest więc de facto dwustopniowy, bo dowody osobiste przy przechodzeniu przez kołowrotki także są sprawdzane i porównywane z danymi wypisanymi na bilecie. Tyle, że w świetle obowiązującego prawa pierwsze potwierdzenie tożsamości, które następuje przed nabyciem wejściówki, jest zupełnie zbędne. Poprzez uparte wymaganie dwustopniowej weryfikacji profilu zarządzający spółką mocno przeszkadzają w pracy na rzecz wysokiej frekwencji.

Ale o czym my tu mówimy, skoro w czasie ograniczeń pandemicznych Arka długo opierała się przed otwarciem stacjonarnej sprzedaży biletów, a na pytania o przyczyny przyjęcia takiej postawy padające ze strony przedstawicieli SKGA, odpowiadano, że klub nie potrzebuje kibiców, którzy nie wykazują wystarczającej determinacji, by nabyć bilet, i którzy nie idą do przodu wraz z rozwojem techniki? Zresztą nie mamy złudzeń, że sytuacja się zmieni, a system sprzedaży biletów zostanie uproszczony. Dzieje się wręcz przeciwnie - w ostatnich miesiącach klubowa dyrektor ds. bezpieczeństwa Magdalena Kapuścińska jeszcze zaostrza ścieżkę weryfikacyjną. Nadal nie można nabyć wejściówki na mecz dla drugiej osoby ani potwierdzić jej profilu kibica - nawet, jeżeli za jej zgodą dysponuje się pełnymi danymi osobowymi, włącznie z PESEL-em. Jeżeli tak mają wyglądać działania profrekwencyjne klubu, to to jest śmiech na sali.

Kolejnym skandalem była sytuacja sprzed poprzedniego sezonu dotycząca zmian przy sprzedaży karnetów. Klub nagle postanowił wydzielić sektory z trybuny Olimpijskiej i zamienić je w sektor VIP. Horrendalnie podniósł ceny karnetów na nowo utworzone miejsce, bez pytania o zgodę na całą operację przesiedlając kibiców, którzy dotychczas mieli swoje stałe miejsca na trybunie. Fani nie otrzymali wcześniej jakiejkolwiek informacji o planowanych roszadach. To pokazuje, jak fatalnie komunikuje się z własnymi kibicami Arka Kołakowskich.

Wszystkie wyżej opisane działania przedstawicieli klubu, z dyrektor Kapuścińską na czele, nie tylko nie pomagają w podnoszeniu frekwencji przy ul. Olimpijskiej. Czasami mamy wrażenie, że chodzi tutaj wręcz o zniechęcenie kibiców Arki do przychodzenia na stadion. W innych klubach ludzie zarządzający i podejmujący strategiczne decyzje nie rzucają swoim fanom kłód pod nogi. Tymczasem kbicowanie żółto-niebieskim pod rządami Kołakowskich stanowi niestety ciężki kawałek chleba. Oczekujemy zdecydowanych ruchów w kierunku usprawnienia systemu nabywania wejściówek i wchodzenia na stadion, ale te będą możliwe dopiero, gdy całkowicie zmienią się struktury personalne w spółce kierowanej przez właścicieli KFM. Dlatego odejście Kołakowskich z Gdyni stanowi czynnik absolutnie niezbędny, by Arka nareszcie zaczęła funkcjonować jak zdrowy organizm i szanować własnych kibiców.

#ArkaRazemBezKołaków

016c17a0_img-20230623-092554-754.jpg
 



Arkowcy.pl rozliczają #1 | Budowa kadry - Arkowcy.pl
Arkowcy.pl rozliczają #2 | Zawodnicy z KFM - Arkowcy.pl
Arkowcy.pl rozliczają #3 | Brak wizji rozwoju klubu - Arkowcy.pl
Arkowcy.pl rozliczają #4 | Trenerzy - Arkowcy.pl
Arkowcy.pl rozliczają #5 | Traktowanie legend - Arkowcy.pl
Arkowcy.pl rozliczają #6 | Zaniedbania infrastruktury - Arkowcy.pl
Arkowcy.pl rozliczają #7 | Lekceważenie młodzieży - Arkowcy.pl
Arkowcy.pl rozliczają #8 | Dług wobec poprzednich właścicieli - Arkowcy.pl
Arkowcy.pl rozliczają #9 | Transfery - Arkowcy.pl
Arkowcy.pl rozliczają #10 | Podejście do sponsorów - Arkowcy.pl
Arkowcy.pl rozliczają #11 | Atmosfera wokół klubu - Arkowcy.pl
Arkowcy.pl rozliczają #12 | Bilety i karnety - Arkowcy.pl