9 grudnia 2017 r. Arka po dramatycznie słabym meczu w Płocku jedzie na teren Korony Kielce, która w poprzednich kolejkach zachwycała obserwatorów Ekstraklasy. Niespodziewanie wygrywa przy Ściegiennego aż 3:0. W szeregi żółto-niebieskich wstępuje nadzieja i tydzień później znajduje się na 5. miejscu w tabeli.

4 kwietnia 2018 r. Gdynianie w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu Polski grają w Kielcach słabe zawody i przegrywają już 0:2, stawiając się w szalenie trudnej sytuacji przed rewanżem. Na 10 minut przed końcem meczu Luka Zarandia przeprowadza solową akcję i strzela gola na 1:2. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego znów odzyskują nadzieję, dwa tygodnie później ogrywają Koronę u siebie 1:0 i meldują się w wielkim finale na Stadionie Narodowym po raz drugi z rzędu.

28 kwietnia 2019 r. Arkowcy jadą na stadion Korony, desperacko broniąc się przed spadkiem z Ekstraklasy. Mimo że Jacek Zieliński odmienił oblicze drużyny po miesiącach degrengolady Zbigniewa Smółki, żółto-niebiescy wciąż są w mocno niewesołej sytuacji. W stolicy województwa świętokrzyskiego w meczu na wodzie zgarniają jednak niespodziewanie komplet punktów, triumfując 2:0. Pojedynek po raz kolejny wlewa w ich serca nadzieję, która doprowadzi ich później do utrzymania w najwyższej lidze.

6 grudnia 2019 r. Znów przeznaczeniem Arki jest gra o utrzymanie, znów nie jest w komfortowym położeniu. Jedzie jednak do Kielc i wywozi stamtąd trzy oczka po wrzutce z chaosu Adama Dei i golu Macieja Jankowskiego. Podopieczni Aleksandra Rogicia zyskują… a jakże – nadzieję, która niesie ich do udanej końcówki ligowej jesieni i wygrzebania się ze strefy spadkowej.

3 lipca 2020 r. Gdynianie rozgrywają w Kielcach mecz 34. kolejki Ekstraklasy. Sytuacja obu klubów jest specyficzna – zarówno Arkowcy, jak i ,,scyzory” są bliziutko spadku z Ekstraklasy. Choć pojawiły się ostatnio doniesienia o możliwym utrzymaniu przy zielonym stoliku, to jednak i w Kielcach, i w Gdyni koncentrują się na dograniu tego sezonu. Jak będzie w piątkowy wieczór na boisku? Czy podopieczni Ireneusza Mamrota wywiozą z Kielc, które stały się dla nich w ostatnich latach przylądkiem dobrej nadziei, trzy punkty, które dadzą im iskrę optymizmu na najbliższe tygodnie?

Jest na to szansa, bo gospodarze piątkowych zawodów spisują się w tym sezonie – w tym w ostatnich kolejkach – równie fatalnie, co Arka. Mimo że w pierwszym spotkaniu po powrocie do gry po pandemii złocisto-krwiści zaprezentowali się bardzo pozytywnie i ograli na wyjeździe Wisłę Płock 4:1, co wlało w ich serca nową nadzieję na to, że praca doskonale znającego kieleckie realia Macieja Bartoszka może doprowadzić do cudu, to jednak… o spotkaniu ,,scyzorów” przy Łukasiewicza można dziś powiedzieć ,,i to by było na tyle”. Piłkarze Bartoszka mają za sobą cztery porażki z rzędu i sześć meczów bez zwycięstwa. Morale całkowicie siadły. W takiej oto żałobnej rzeczywistości Korona przystępuje do potyczki z Arką. Przystępuje bez pauzującego za czerwoną kartkę ze starcia z Górnikiem Zabrze Marcina Cebuli, którego prawdopodobnie na lewym skrzydle zastępować będzie 19-letni Dawid Lisowski, za to z powracającymi po karencjach za żółte kartoniki Michaelem Gardawskim i Jakubem Żubrowskim. Mimo ogólnego rozczarowania sezonem, gospodarze zrobią jednak wszystko, żeby smutek przekuć w zwycięstwo. Nawet jeżeli złocisto-krwiści wybiegną na plac gry już jako spadkowicze z Ekstraklasy (zdegraduje ich co najmniej jeden punkt Wisły Kraków w spotkaniu z ŁKS-em rozpoczynającym się o 18:00), to i tak dadzą z siebie wszystko i będą chcieli powalczyć dla swoich kibiców.

Ale idąc tym tokiem myślenia, Arkowcom również powinno w dużym stopniu zależeć na walce dla swoich fanów. Podopieczni Mamrota wyjechali do Kielc z nastawieniem na bój na poważnie. W składzie Arki zabraknie pauzującego za kartki Michała Kopczyńskiego. Aż sześciu spośród gdynian jest z kolei zagrożonych przymusowym wolnym w potyczce z ŁKS-em na własnym boisku – są to Michał Nalepa, Damian Zbozień, Marko Vejinović, Maciej Jankowski, Dawit Schirtladze i Fabian Serrarens. Cała szóstka prawdopodobnie wystąpi w piątek przy Ściegiennego. Holender wskoczy do wyjściowej jedenastki w miejsce byłego pomocnika Legii. Można też oczekiwać kolejnej szansy występu dla Marcusa da Silvy, który w Bełchatowie po wejściu na boisko zaliczył kilka udanych zagrań i strzelił gola nr 53 w żółto-niebieskich barwach. Kluczem do wywiezienia z Kielc punktów będzie ofensywa – Korona nie dysponuje silnym blokiem defensywnym, dlatego podopieczni Mamrota powinni atakować śmiało. No i pamiętać o tym, by nie faulować w okolicach własnego pola karnego – rzuty wolne Pettetiego Forsella są zabójczą bronią ,,scyzorów”. W pojedynku z Rakowem przez większość pierwszej połowy gdynianie zajmowali się wybijaniem piłki z własnej szesnastki i prokurowaniem kolejnych stałych fragmentów gry dla gospodarzy, mimo świadomości, że to największa siła zespołu Papszuna. Oby tym razem Arkowcy wyciągnęli wnioski z błędów przeszłości, a w piątek zagrali mądrze i z zębem.

Tak naprawdę tego przede wszystkim od nich oczekujemy w obecnej sytuacji – ambitnej postawy, zadziornej gry, szarpania do końca. Mecz w Kielcach może wnieść nową nadzieję do życia codziennego kibiców Arki. Ponieważ to miasto sprawdza się w roli miejsca przynoszącego świeży optymizm w sposób doskonaly, liczymy na dobry mecz żółto-niebieskich w piątek i dużo uśmiechów – zarówno u zawodników, jak i u nas, kibiców. Arka to my, fanatycy, MZKS po życia kres!


Przewidywane składy:

Korona: Kozioł – Szymusik, Tzimopoulos, Kovacević, Gardawski – Kiełb, Żubrowski, Radin, Forsell, Lisowski – Papadopulos.

Arka: Staniszewski – Zbozień, Danch, Marić, Marciniak – Młyński, Vejinović, Nalepa, Jankowski – Serrarens, Zawada.