Zagłębie Lubin - Arka Gdynia 4:0 (Kwiek 20' 28', Błąd 60', Papadopulos 86')
Zagłębie: Konrad Forenc - Arkadiusz Woźniak, Jarosław Kubicki, Lubomir Guldan, Djorde Cotra - Adrian Błąd (69' Adrian Rakowski), Sebastian Bonecki, Łukasz Piątek, Aleksander Kwiek (80' Filip Jagiełło), Łukasz Janoszka (53' Paweł Oleksy) - Michal Papadopulos
Arka: Łukasz Skowron - Łukasz Kowalski (73' Aleksander Jagiełło M), Alan Fialho, Krzysztof Sobieraj, Marcin Warcholak - Bartosz Ława, Antoni Łukasiewicz (46' Michał Szubert) - Glauber Souza Couto, Michał Nalepa M, Paweł Wojowski M - Marcus da Silva (46' Maciej Wardziński M)
Żółte kartki: Papadopoulos, Bonecki (Zagłębie)
Trener Grzegorz Niciński dokonał w składzie dwóch zmian. Postanowił zagęścić środek pola, wstawiając Łukasiewicza w miejsce Lecha. Druga roszada miała miejsce na prawej flance. U gospodarzy z kolei zabrakło dziś kontuzjowanych Borisa Godala i Miłosza Przybeckiego.
Wysoko grająca Arka szybko odbierała gospodarzom piłkę i próbowała kilkoma podaniami przedostać się pod bramkę Forenca. W 8 minucie Ława wywalczył rzut wolny tuż za linią pola karnego. Do piłki podszedł Nalepa i... wykopał ją gdzieś w okolice sektora Arkowców. W 13 minucie próbował się zrehabilitować, uderzając zza pola karnego. Po rykoszecie piłka wpadła w ręce Forenca. Chwilę później po akcji Woźniaka do świetnej okazji doszedł Janoszka, jednak na nasze szczęście chybił. W 20 minucie Zagłębie ukarało Arkę za łatwą stratę w środku pola. Piłkę przejął Kwiek, podciągnął kilka metrów i klasycznym "spadającym liściem" w długi róg pokonał źle ustawionego Skowrona. Bierność naszej obrony w tej sytuacji była porażająca. Zły przykład wziął bramkarz, który nawet nie rzucił się do tego strzału. Minęło ledwie kilka minut i spadł na nas kolejny cios. Prostopadła piłka przeleciała gdzieś między nogami fatalnie dysponowanych obrońców Arki, dotarła do Kwieka, który w sytuacji sam na sam nie dał szans Skowronowi. Dyspozycja Arki w defensywie była dziś jednym słowem katastrofalna, Zagłębie prostymi środkami przedostawało się pod samą bramkę. W 34 minucie Wojowski ładnie wystawił piłkę Nalepie, ten uderzył po długim rogu, ale zbyt lekko. W 40 minucie znów było gorąco pod naszą bramką. Na lewej obronie przy Błądzie nie było Warcholaka i jedynie świetna interwencja Skowrona wraz z Alanem, który zaasekurował dobitkę, uratowała nas przed trzecią bramką. I połowa to pokaz nieudolności Arkowców w obronie i zasłużone prowadzenie skuteczniejszych gospodarzy.
Poirytowany nieporadnością drużyny trener Niciński dokonał już dwóch zmian w przerwie. Za beznadziejnego dzisiaj Łukasiewicza i niewidocznego Marcusa weszli napastnicy - Szubert i Wardziński. Początek drugiej odsłony znów przebiegał pod dyktando Arki. Tyle, że nasz zespół potrafił dobrze operować piłką jedynie do pola karnego rywali. W 57 minucie aktywny Szubert huknął z 30 metrów. Bez zagrożenia dla bramki Forenca. Jak strzelać z dystansu pokazał w 60 minucie Błąd. Zabrał się z piłką lewym skrzydłem, korzystając z fatalnego krycia Kowalskiego i potężnym uderzeniem w okienko nie dał szans Skowronowi. W 63 minucie Papadopulos SAM wymanewrował czterech obrońców, na szczęście Sobieraj w ostatniej chwili wybił mu piłkę. Arka odpowiedziała. Szubert zastawił obrońcę i do sytuacji sam na sam doszedł Wojowski. Myślał, myślał i... zamiast strzelać przełożył piłkę na gorszą, prawą nogę. Piłkę natychmiast wybili mu obrońcy. W 78 minucie z dystansu spróbował Warcholak, czym sprawił małe problemy Forencowi. Nabiegającego na dobitkę Wardzińskiego zablokowali obrońcy. W 85 minucie Zagłębie wyprowadziło szybką kontrę. Woźniak zakręcił Glauberem, uderzył po długim rogu i pomylił się o metr. W 86 minucie obrona Arki znów została ośmieszona. Cotra zagrał piłkę w pole bramkowe, gdzie Papadopulos uprzedził Sobieraja i wepchnął piłkę do siatki. Do końca meczu przewagę miało Zagłębie i za sprawą Woźniaka mogło podwyższyć wynik o kolejne bramki.
Czas najwyższy, żeby odpowiedzialność ponieśli ludzie, którzy "zbudowali" najgorszy zespół Arki od wielu lat. Panowie BOGUSZEWICZ, BEDNARCZYK, PERTKIEWICZ - wystąp! Jak Wam nie wstyd?