W polskim światku futbolu nie brakuje ludzi, którzy działają regularnie kibicom Arki na nerwy. Jedną z takich osób jest urodzony w Sztumie Marcin Kaczmarek, syn dużo bardziej znanego Bogusława. Aktualnie młodszy z Kaczmarków jest trenerem Wisły Płock i w minioną sobotę święcił chyba największy sukces w trenerskiej karierze, pokonując 2:1 Arkę. Początkującego trenera euforia poniosła do tego stopnia, że stwierdził:
Państwo wiedzą, że ja jestem wychowankiem Lechii Gdańsk i z Arką miałem przyjemność grać wielokrotnie, zarówno jako junior, jak i trener. Powiem szczerze, że nie przegrałem nigdy z Arką. Tak jest i to są fakty. Powiem więcej, że przeciwko Arce zawsze grałem bardzo dobre mecze i strzelałem bramki.
Otóż tak nie jest i to nie są fakty. Wypowiedzi samozwańczego kata Arki nikt do tej pory nie sprostował, więc ta zaszczytna funkcja przypadła oczywiście nam. 15 września 1993 roku w obecności 4 tysięcy osób Arka pokonała Lechię 1:0 w ramach rozgrywek Pucharu Polski. Bramki żółto-niebieskich strzegł Jarosław Krupski, który jak relacjonował red. Janusz Woźniak uratował Arkę przed stratą gola właśnie po strzale Marcina Kaczmarka. Popularny "Krupa" zaliczył wiele dobrych meczów w Arce, ale pewnie jak się nieco wysili to przypomni sobie to spotkanie i potwierdzi, że Kaczmarka w tak młodym wieku zawodzi pamięć. Na dowód przedstawiamy poniżej skan z Dziennika Bałtyckiego. Marcin Kaczmarek rozegrał 90 minut, bramki nie strzelił i zszedł z boiska pokonany.