Do Katowic liderująca w I lidze Arka przyjechała bez wykartkowanych Michała Marcjanika i Kacpra Skóry. Wojciech Łobodziński nie zaskoczył zastępstwami i w roli zastępców podstawowych graczy obsadził Ołeksandra Azackiego i Kasjana Lipkowskiego. Niespodziewany był za to manewr Rafała Góraka, który lukę po pauzującym za kartki Sebastianie Bergierze zdecydował się zapełnić 19-letnim Kacprem Pietrzykiem. Kolejne zaskoczenie stanowiło desygnowanie od pierwszej minuty zainstalowanego za plecami napastnika Shuna Shibaty zamiast Mateusza Maka, Mateusza Marca czy Christiana Alemana.
Pierwsza połowa stała pod znakiem dominacji żółto-niebieskich. W 8. minucie Kobacki dośrodkowywał z kornera, Czubak przeskoczył dwóch rywali i doszedł do strzału głową, ale piłka powędrowała minimalnie nad poprzeczką. Dwie minuty później znów z dobrej strony pokazał się Kobacki, który wpadł w pole karne, idealnym dograniem znalazł Czubaka, ten błyskawicznie uderzył z czuba, jednak trafił wprost w Kudłę. Arka nie ustępowała w dążeniu do objęcia prowadzenia. W 17. minucie znakomity rajd Lipkowskiego z prawej strony zakończył się wystawieniem futbolówki na strzał stojącemu w szesnastce gospodarzy Kobackiemu, natomiast wykończenie całej akcji przez lewoskrzydłowego pozostawiało wiele do życzenia. Dwie minuty później Milewski znalazł się z piłką przy nodze w polu karnym GKS-u, zagrał wzdłuż bramki, futbolówka odbiła się jeszcze od Jędrycha i trafiła na 5. metr przed linią bramkową do Kobackiego, a ten między nogami próbującego desperacko ratować sytuację Wasielewskiego zapakował piłkę do siatki i otworzył wynik. W 25. minucie Azacki zablokował strzał z dystansu Shibaty, dobijać z pola karnego próbował jeszcze Pietrzyk, natomiast futbolówka po rykoszecie przeszła trzy metry obok prawego słupka Lenarcika. W odpowiedzi kolejną indywidualną akcję na lewym skrzydle przeprowadził Kobacki, wpadł w szesnastkę katowiczan i szukał zaskoczenia Kudły przy bliższym słupku, piłka odbiła się jeszcze od nogi Jędrycha i zatrzymała na słupku. W 41. minucie zamykający akcję z prawej strony pola karnego Lipkowski podwyższył na 2:0, jednak sędzia Urban błyskawicznie zasygnalizował spalonego przy podaniu z głębi pola do wychodzącego na wolne pole Gojnego, który dośrodkowywał do ,,Lipy" - jak pokazały powtórki, była to bardzo pochopna decyzja arbitra, bo prawdopodobnie bramka została zdobyta w przepisowy sposób. Tuż przed przerwą rozgrywający znakomite zawody Lipkowski minął wychodzącego przed swoje pole karne Kudłę, dograł do środka, Kobacki oddał futbolówkę Czubakowi, ten miał przed sobą niemal pustą bramkę, podniósł piłkę nad nogami leżących obrońców, ale wracający między słupki Kudła jakimś cudem zdążył z interwencją i na tablicy wyników do przerwy było tylko 1:0 dla Arki.
W drugiej połowie gospodarze zaczęli robić więcej, by zagrozić bramce gdynian. W 56. minucie Kozubal przechwycił piłkę na połowie Arki, podał do Repki, defensywny pomocnik uderzył z 25 m, ale futbolówka leciała w sam środek bramki i Lenarcik nie miał problemu z interwencją. Dwie minuty później Shibata po długim podaniu wyszedł sam na sam z bramkarzem żółto-niebieskich, jednak Lenarcik i z tego pojedynku wyszedł zwycięsko. Piłkarze Góraka szukali wyrównania, ale to Arkowcy powinni wyprowadzić drugi cios - w 62. minucie Repka sfaulował Milewskiego w swoim polu karnym i Urban wskazał na wapno. Do rzutu karnego podszedł Adamczyk, natomiast strzelił fatalnie, lekko, wprost do koszyczka Kudły. Kilka minut później rozgrywający Arki mógł się zrehabilitować asystą, znakomicie dośrodkował spod linii bocznej, ale uderzenie głową Czubaka minimalnie minęło prawy słupek bramki miejscowych. A że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić... W 73. minucie kapitalną akcję lewym skrzydłem przeprowadził Marzec, dograł w pole karne, Mak oddał futbolówkę Wasielewskiemu, a w tego z nogami wpakował się Azacki i sprokurował jedenastkę dla GKS-u. Jędrych dał Adamczykowi przykład, jak należy egzekwować karne, i na tablicy wyników był już remis. Do końca spotkania obie drużyny nie były już w stanie wygenerować sobie klarownych okazji, więc mecz skończył się podziałem punktów.
Podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego zagrali kolejny dobry mecz, ale tym razem w ich szeregach szwankowała skuteczność - niewykorzystana jedenastka Huberta Adamczyka i cztery sytuacje Karola Czubaka zemściły się na gdynianach, którzy w drugiej części wyglądali na bardziej rozkojarzonych niż w pierwszych 45 minutach. Szkoda zakończenia passy dziewięciu zwycięstw z rzędu, w tym siedmiu w I lidze, jednak każda seria musi się kiedyś skończyć. Żółto-niebiescy otwierają grudzień remisem. Zachowują pozycję lidera I ligi, ale jeśli jutro Odra Opole ogra na wyjeździe Znicz Pruszków, to fotel trzeba będzie oddać. Mimo wszystko to była jednak doskonała runda jesienna w wykonaniu Arkowców, którzy skończyli pierwszą połowę sezonu z bilansem 10 zwycięstw, 3 remisów i 4 porażek, co dało 33 punkty. Kolejny mecz ligowy zawodnicy Łobodzińskiego rozegrają w poniedziałek 11 grudnia o 18:00, kiedy na wyjeździe skonfrontują szable z KS Nieciecza w pierwszej kolejce rozgrywanej awansem z rundy wiosennej. Na to starcie do składu wrócą już Michał Marcjanik i Kacper Skóra. Wcześniej, w najbliższy czwartek o 21:00, Arka podejmie w Gdyni Lecha Poznań w 1/8 finału Pucharu Polski.
GKS Katowice - Arka Gdynia 1:1
Bramki: Jędrych 73' (k) - Kobacki 19'
Katowice: Kudła - Jaroszek, Jędrych, Komor - Wasielewski, Kozubal (90' Baranowicz), Repka (64' Aleman), Rogala - Błąd (64' Marzec), Shibata - Pietrzyk (56' Mak).
Arka: Lenarcik - Stolc, Azacki, Dobrotka, Gojny - Lipkowski, Gol, Milewski (87' Bednarski), Adamczyk (75' Borecki), Kobacki - Czubak.
Żółte kartki: Marzec, Jędrych.
Sędzia: Piotr Urban (Legionowo).
W 62. minucie Dawid Kudła obronił rzut karny wykonywany przez Huberta Adamczyka.