Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 4:2 (Zbozień 63', Siemaszko 65', 110', Sambea 102' - Pawelec 42', Piech 43')
Arka: Krzysztof Pilarz - Damian Zbozień, Krzysztof Sobieraj, Frederik Helstrup, Tadeusz Socha - Adam Marciniak (58' Szymon Nowicki), Yannick Sambea, Siergiej Kriwiec, Filip Jazvić (84' Adam Danch), Mateusz Szwoch (71' Michał Nalepa) - Rafał Siemaszko
Śląsk: Jakub Słowik - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Igors Tarasovs, Augusto (75' Boban Jović) - Michał Mak (46' Daniel Łuczak), Łukasz Madej, Adrian Łyszczarz (70' Marcin Robak), Dragoljub Srnić, Jakub Kosecki - Arkadiusz Piech
Żółte kartki: Sobieraj, Nalepa, Zbozień - Piech, Łyszczarz, Augusto, Kosecki, Robak, Jović, Madej
Widzów: 6548
Trener Leszek Ojrzyński dał odpocząć kilku mocno ostatnio eksploatowanym zawodnikom i posłał w bój drużynę mocno zmienioną w porównaniu do poniedziałkowego meczu z Koroną Kielce. W wyjściowym składzie znalazło się miejsce dla debiutujących w Arce Krzysztofa Pilarza i Frederika Helstrupa, po raz pierwszy od początku meczu mieli okazję się zaprezentować Siergiej Kriwiec i Filip Jazvić.
To Śląsk jako pierwszy stworzył dobrą okazję do zdobycia bramki. Piech strącił piłkę głową po zagraniu ze środka pola. Do futbolówki dobiegł Łukasz Madej, który oddał mocny strzał 17. metra. Pilarz sparował uderzenie na rzut rożny. Trzy minuty później z rzutu wolnego dośrodkowywał Mateusz Szwoch, a do strzału głową doszedł Filip Jazvić, był jednak na spalonym. W 13. minucie piłka dotarła na prawe skrzydło do Mateusza Maka, który dośrodkował z pierwszej piłki w pole karne. Tam czyhał Arkadiusz Piech, jednak po strzale napastnika gości piłka w bezpiecznej odległości minęła bramkę Arki. Przez kolejnych kilka minut oglądaliśmy dużo walki w środku pola. W końcu w 28. minucie sędzia podyktował rzut wolny za zbyt wysoko podniesioną nogę Augusto. Wykonujący stały fragment gry tuż sprzed pola karnego Mateusz Szwoch chciał zaskoczyć Słowika i posłał mocne uderzenie w krótki róg bramki. Golkiper Śląska popisał się jednak dobrym refleksem i odbił piłkę. W 35. minucie rozpędził się Kosecki i oddał strzał w kierunku dalszego słupka, niewiele się myląc. W samej końcówce pierwszej połowy miały miejsce dwie akcje, które wstrząsnęły Arką. W 42. minucie Augusto dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, a akcję zamknął nieupilnowany Mariusz Pawelec, wślizgiem kierując piłkę do bramki. Arkowcy jeszcze nie zdążyli otrząsnąć się po tym golu, a już przegrywali 0:2. Sambea wycofał piłkę do Pilarza, a ten miał problemy z jej opanowaniem. Z całej sytuacji skorzystał Piech, który zabrał piłkę bramkarzowi Arki i umieścił ją w bramce. Mimo niezłego meczu, Arka po dwóch ciosach w końcówce schodziła na przerwę z dwubramkową stratą.
Mimo złego wyniku, Arkowcy od początku drugiej połowy meczu wyglądali na zespół, który ani na chwilę nie zwątpił w to, że może awansować. W 48. minucie z rzutu wolnego dogrywał Szwoch, a Adam Marciniak nie zdołał oddać celnego strzału. Cztery minuty później piłkę w polu karnym miał Krzysztof Sobieraj, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem. Po chwili prawą stroną przedarł się Mateusz Szwoch, wpadł w pole karne i posłał mocną piłkę w kierunku bramki Słowika. Futbolówkę podbił głową stojący na 4. metrze Kriwiec i przeniósł ją nad poprzeczką. W 58. minucie na murawie zameldował się debiutujący w Arce Szymon Nowicki. 18-latek od początku zrobił bardzo pozytywne wrażenie, grając bez kompleksów i z polotem. W 62. minucie piłkę w polu karnym Śląska miał Siemaszko, ale oddał niecelny strzał. Arka konsekwentnie nacierała na bramkę gości i to opłaciło się w końcu w 63. minucie. Mateusz Szwoch wykonywał rzut rożny z lewego narożnika i posłał świetną piłkę na 4. metr, a tam najwyżej wyskoczył Damian Zbozień i wpakował głową piłkę do bramki. To było premierowe trafienie prawego obrońcy w żółto-niebieskich barwach. 2,5 minuty później Arka doprowadziła do wyrównania. Szwoch zagrał piętą do ruszającego lewą stroną Jazvicia, ten niesamowicie się rozpędził, minął Srnicia i Celebana i zagrał w pole karne. Tam czekał Rafał Siemaszko, który ze spokojem przyjął piłkę, przełożył ją na prawą nogę i precyzyjnie uderzył po ziemi, wprost do bramki Śląska. Po drugim golu Arka się nie zatrzymywała. Niespełna trzy minuty po zdobyciu bramki Siemaszko próbował uderzenia przewrotką, ale został zablokowany. W 77. minucie to znowu „Siema” brał udział w akcji, która mogła zakończyć się golem dla żółto-niebieskich. Rafął dostał świetną piłkę od Damiana Zbozienia, który wyrzucał z autu, popędził w kierunku bramki Śląska i wyłożył piłkę Filipowi Jazviciowi. Chorwat uderzył piłkę na wślizgu i niewiele się pomylił.
W 79. minucie z rzutu rożnego dośrodkował wprowadzony osiem minut wcześniej Nalepa. Do piłki w polu karnym najwyżej wyskoczył Frederik Helstrup, a uderzoną przez niego piłkę wybił z linii bramkowej Srnić. W odpowiedzi oglądaliśmy jedną z niewielu składnych akcji Śląska. Madej przebiegł pół boiska i wyłożył piłkę Piechowi, napastnik Śląska uderzył jednak wysoko nad bramką. Po przeciwnej stronie boiska Jazvić podał do Sambei, a strzał pomocnika Arki przyblokowali rywale i piłka wyszła na rzut rożny. W drugiej połowie Arka doprowadziła do wyrównania i zdominowała gości, będąc blisko zapewnienia sobie zwycięstwa w regulaminowym czasie. Ostatecznie jednak na Stadionie Miejskim byliśmy świadkami dogrywki.
W 96. minucie z piłką w polu karnym Arki znalazł się Kosecki, jego uderzenie świetnie jednak obronił Pilarz. Sześć minut później Arka dopięła swego i wyszła na prowadzenie w spotkaniu. Żółto-niebiescy przejęli piłkę niedaleko pola karnego rywali. Futbolówkę zgrał Siemaszko, przejął ją Kriwiec, który upadając na murawę zagrał jeszcze do Yannicka Sambei. Świętujący niedawno jubileusz 50. meczów w Arce pomocnik zszedł w stronę środka bramki i mimo asysty trzech rywali oddał potężne uderzenie, a piłka wylądowała w rogu bramki Śląska. W 107. minucie w polu karnym gości znalazł się Nowicki, został zatrzymany przez Tarasovsa, ale piłka trafiła pod nogi Sochy. Tadeusz wstrzelił piłkę w pole karne, a tam podanie po nodze Nowickiego trafiło do Siemaszki, który oddał mocne uderzenie. Dobrą interwencją popisał się Słowik. W odpowiedzi Śląsk ruszył z kontrą, Kosecki miał piłkę przed polem karnym, uderzył po długim rogu i niewiele się pomylił. W 110. minucie kapitalnie grająca Arka zamknęła mecz. Trzech zawodników Arki znalazło się w pobliżu pola karnego rywali. Siemaszko wygrał pojedynek główkowy z Celebanem i podał na lewo. Stamtąd Nalepa dośrodkował na środek pola karnego, a Siemaszko po sprincie znalazł się między dwójką środkowych obrońców Śląska, pozwolił piłce odbić się od murawy i złożył do uderzenia szczupakiem, wbijając futbolówkę do bramki. Arkowcy mimo zdobycia czwartej bramki nie odpuszczali i jeszcze kilkukrotnie znaleźli się w okolicach szesnastki gości. W 116. minucie kolejny raz pozycję do strzału z dystansu znalazł Sambea, ale Słowik złapał piłkę. Po 120. minutach sędzia Jarosław Przybył zakończył spotkanie.
Arka po raz kolejny udowodniła, że stanowi monolit i potrafi dokonywać rzeczy niezwykłych. Mimo straty dwóch bramek w końcówce pierwszej połowy, żółto-niebiescy, także przy wielkim wsparciu trybun, potrafili się podnieść, odrobić straty, a w dogrywce dobić Śląsk. Bardzo dobrze zaprezentowali się zmiennicy i debiutanci. W 1/8 Pucharu Polski Arka zagra z Podbeskidziem.