Arka Gdynia - Lech Poznań 1:4 (Siemaszko 52' - Gajos 5', Jevtić 17', Kownacki 44', Robak 79')
Arka: Konrad Jałocha - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Krzysztof Sobieraj, Adam Marciniak - Yannick Sambea (77' Michał Nalepa), Dominik Hofbauer - Marcus da Silva (73' Miroslav Bożok), Mateusz Szwoch (62' Przemysław Trytko), Dariusz Formella - Rafał Siemaszko
Lech: Matus Putnocky - Marcin Wasielewski, Lasse Nielsen, Maciej Wilusz, Wołodymyr Kostewycz - Łukasz Trałka, Maciej Gajos - Maciej Makuszewski (82' Szymon Pawłowski), Radosław Majewski (67' Mihai Radut), Darko Jevtić - Dawid Kownacki (76' Marcin Robak)
Żółte kartki: Sobieraj (Arka) - Wasielewski (Lech)
Widzów: 11514
Lech rozpoczął spotkanie z Arką z dużą werwą. Kolejorz pierwszą groźną okazję stworzył sobie już w pierwszych sekundach meczu. Co nie udało się wtedy, powiodło się w 5. minucie. Obrońcy Arki odpuścili Radosława Majewskiego, który opanował piłkę przed linią końcową i dograł ją w centrum pola karnego. Tam znalazł się Maciej Gajos, który nie miał problemu z umieszczeniem piłki w bramce Jałochy. Dwanaście minut później było już 0:2. Piłkę przed polem karnym dostał Darko Jevtić i nic sobie nie robiąc z asysty kilku zawodników Arki oddał precyzyjne uderzenie, które znalazło drogę do siatki. Po dwóch szybko wyprowadzonych ciosach tempo nieco spadło. Niestety dla Arki, Lech obudził się jeszcze przed przerwą. Fantastycznym długim podaniem popisał się Maciej Wilusz, a Dawid Kownacki poradził sobie z obrońcami i ze spokojem pokonał Jałochę. Pierwszą część meczu Arka rozpoczęła jak z Legią czy Zagłębiem - zbyt bojaźliwie, jakby czekając na wykonanie wyroku.
Druga połowa też rozpoczęła się od huraganowych ataków Lecha, który dwukrotnie był blisko podwyższenia prowadzenia. Arkowcy zebrali się jednak i przenieśli ciężar gry na połowę gości, czego efektem bramka Rafała Siemaszki. "Siema" znakomicie przedarł się przez obronę Lecha i ze spokojem posłał piłkę obok Putnockiego. To jak do tej pory jedyny gol stracony przez Lecha w tym roku. Arkowcy próbowali pójść za ciosem i w tym fragmencie meczu wyglądali najlepiej. Brakowało jednak dokładności bliżej pola karnego Kolejorza i właściwie zabrakło również stuprocentowych sytuacji do zdobycia drugiej bramki. Wynik ustalił za to superrezerwowy poznańskiego klubu, Marcin Robak, który świetnie wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Arka była blisko zdobycia drugiej bramki na kilka minut przed końcem meczu. Przemysław Trytko uderzał na bramkę Putnockiego, piłka odbiła się jeszcze od nogi Macieja Wilusza, ale ostatecznie bramkarz Lecha wybił futbolówkę. W odpowiedzi mocnym uderzeniem popisał się Szymon Pawłowski, ale Jałocha odbił piłkę.
Piłkarsko Arkowcy nie mieli za wiele do powiedzenia w pojedynku z rozpędzonymi podopiecznymi Nenada Bjelicy. Pozytywnie mogą nastrajać jedynie fragmenty drugiej połowy, gdzie Arkowcy postraszyli Lecha, grając z dużą zaciętością. To jednak było za mało do osiągnięcia pozytywnego wyniku.