Rodzina i przyjaciele mówią, że nie lubi fałszywości, obgadywania za plecami. Zdystansowany, ale gdy ktoś zdobędzie jego zaufanie, może liczyć na pomoc zawsze i wszędzie. A wszędzie już Alex Kolew bywał. Oczywiście stwierdzenie z dużą dozą przesady, ale liczba klubów w Belgii, Bułgarii i w Polsce spora, zważywszy, że do emerytury napastnikowi Arki daleko.

Część kibiców oczekiwała przybycia Alexa nad morze już w 2017 roku. Ostatecznie Kolew nie zaliczył marszu na azymut, pomylił kierunki i wtedy wylądował w górach. Tam, w Nowym Sączu, strzelił 8 goli i w końcu pojawił się w Gdyni.


Niko: Zbieranie znaczków, nordic-walking, taniec towarzyski, nieważne co, także i piłka nożna przyciąga młodych, bo… koledzy, idol z tv, brat, tata. Twój start w futbolu Alex wpisuje się w ten schemat. Twój Tata też był piłkarzem i to za Nim przeszedłeś na piłkarską stronę mocy. Karierę zakończył szybko, z powodu kontuzji. Może czasem powtarza, że gdyby nie to, byłby lepszy od Ciebie?

Aleksandyr Kolew: Haha, w wieku 18 lat mój Tata zagrał w europejskich pucharach, także ma podstawy twierdzić, że byłby lepszy. A poważnie- bardzo mi pomaga, bezustannie podpowiada, obserwując fachowym okiem z boku, co mógłbym zrobić lepiej. A ja chcę co mecz robić coś lepiej. Taka moja natura i upór, haha.

Posiadasz, oprócz bułgarskiego, także paszport belgijski. Jak wspominasz swoją przygodę w kraju czekolady i frytek? Lukaku zrobił wrażenie, czy myślałeś – a tam, jeszcze go „ogarnę”.

O Lukaku to ja myślałem, że ma z 30 lat. Choć oczywiście aktu urodzenia nie sprawdzałem, hahaha. Był wielki, szybki, silny, kasował rywali fizycznie, odbijali się od niego jak Rzymianie od Obelixa. W Belgii, jako że byłem młody, uczyłem się. W tym czasie dostałem dostałem powołanie do kadry Bułgarii u-21 po strzeleniu 8 goli w lidze. Grałem wtedy w pierwszej lidze na innej pozycji - lewe lub prawe skrzydło, albo za napastnikiem. Pojawiła się oferta z Lokeren, miałem tam zastąpić Hamziego Haraboui. Oznaczałoby to jednak przeczekanie jeszcze rundy do przerwy zimowej. Byłem młody, zacięty, nie chciałem grać już w niższej klasie. Nie chciałem czekać. Uważałem, że już czas, abym grał w ekstraklasie. Pomimo rad Taty, który mówił abym zaczekał i że powrót to błąd, uparłem się i wróciłem do Bułgarii.

Wspomniałeś już o grze w kadrze U-21, 10 meczów, 5 goli - to niezły wynik. Wiem, że byłeś też powoływany dwukrotnie na zgrupowania pierwszej kadry Bułgarii, czego zabrakło do debiutu?

W młodzieżówce byłem nawet kapitanem i szło mi całkiem dobrze. A co do pierwszej reprezentacji - to prawda, dostałem nawet trzy takie powołania. Niestety w tym czasie pojawiły się też urazy: złamane palce, a potem koszmar piłkarza: więzadła krzyżowe. Inna sprawa, że wtedy w kadrze byli naprawdę dobrzy zawodnicy na mojej pozycji.

A czego brakuje bułgarskiej kadrze, aby nawiązać do czasów Stoiczkowa, Leczkowa, Kostadinowa?

Największym problemem jest sprowadzanie przeciętnych graczy zagranicznych. Jak przyjrzysz się składom bułgarskich klubów, to zobaczysz, że w pierwszych jedenastkach wychodzi 7-9 cudzoziemców. Młodzi nie mają jak i gdzie się rozwijać, nabierać doświadczenia. Mamy naprawdę dużo talentów i serce boli, że nie mają możliwości rozwoju.

Miałeś bodajże w 2016 przejść do Śląska, ale nie przeszedłeś testów medycznych, tak twierdził Śląsk, z czym był problem?

Po prostu za mało pracowałem, za mało miałem „roztrenowaną” prawą nogę. „Czwórka” wyglądała gorzej, niż w lewej nodze, ale nie wynikało to z żadnego urazu. W Śląsku myślano, że powodem jest kontuzja, ot i cała tajemnica.

W ciągu jednej rundy zdobyłeś 7 bramek w Stali i 8 w Sandecji w ciągu sezonu. Arka, dopóki nie złapałeś kontuzji, osiągała przyzwoite wyniki. Jak ocenisz swoje zadania na boisku w tych trzech klubach. Chyba jednak ani w Stali, ani w Sandecji nie miałeś tylu zadań defensywnych, co w Arce? Twój przyjaciel, bułgarski dziennikarz Yuri Sławczew, uważa np. że powinieneś otrzymywać więcej podań.

Oczywistym jest, że napastnika najbardziej cieszą gole, szczególnie te, które dają drużynie zwycięstwo. Jestem wściekły, że straciłem dużo czasu przez ten uraz, ale absolutnie wierzę, że jeszcze dla Arki postrzelam. Jestem głodny gry i goli. Najbardziej jednak wygranych Arki, nie wyobrażam sobie spadku i jestem pewien, że takiej fantazji nie będę musiał używać. Na boisku będę zawsze robił, starał się robić, wszystko, czego wymaga trener. Resztę zostawiam dla siebie, w swoim sercu, bo najwięcej od siebie wymagam sam.

Masz duży talent do języków. Znasz angielski, flamandzki, serbski, oczywiście bułgarski. Języka polskiego nauczyłeś się podobno w 4 miesiące. Jak to robi Alex Kolew?

Haha, nie mam pojęcia. Jakoś samo tak przychodzi. Uważam, że trzeba się uczyć języka kraju, w którym się mieszka. To pomaga w integracji, w przypadku sportu jest to też konieczne i nieocenione.

Lubisz siatkonogę? Słyszałem, że ze swoim przyjacielem na wakacjach ogrywałeś wszystkich. Pochwal się, jak i pomocą przyjacielowi w randce, a w zasadzie w jej ustawieniu :)

Tak, to prawda, uwielbiam grać w siatkonogę. Jeżeli mam tylko wolne, możesz mnie spotkać na boisku. Oczywiście koniecznie muszę wygrywać, nie cierpię porażek. A randka, pomoc, hmm...nic nie wiem, haha.

No nie wywiniesz się, przyjaciel opowiedział i ja przytoczę tę opowieść. Alex szukał na wczasach dziewczyny, która podobała się przyjacielowi po całym mieście. Wreszcie znalazł ją w restauracji. Namówił kelnera, aby pilnował, gdyby dziewczyna chciała wyjść, dopóki nie pojawi się przyjaciel. Tak uczciwie, opowiem pół historii, a na resztę może drodzy Arkowcy sami namówicie Alexa ;-). A skoro o przyjacielach mowa, Alex jedno pytanie od Yuriego:  shte ima li corapi za men s iniciali? :-) (fonetyczny zapis pytania po bułgarsku – czy załatwi mi, zrobi getry z moimi inicjałami).

Hahaha, shte ima chorapi (domyślamy się, że nie ma problemu, bo Alex odpowiedział, że będą getry - red.) No tak, mamy z przyjacielem pomysł na taki mały biznes, stąd pewnie to pytanie.

To jeszcze jedno od Youriego – Trepni czy Thelo, podobno bardzo lubisz muzykę.

Oczywiście Trepni, uwielbiam bałkańską muzykę.

W Twojej Rodzinie mówią o Tobie, że jesteś niezwykle ambitny, nawet podczas prostych gier i zabaw, nie lubisz przegrywać nawet w monopoly lub scrabble? Także, że stawiasz rodzinę na pierwszym miejscu, że zawsze jesteś gotów pomóc, nie na zasadzie mówienia- o jakie to straszne, tak mi ciebie żal, tylko - wstań i walcz. Słyszałem, że nie wpuszczasz też do swojego życia każdego, ale gdy zaufasz komuś, to na zawsze. Zaufałeś Robertowi Sulewskiemu, gdy namawiał Cię na przejście do Arki?

Tak, to prawda, zawsze chcę, aby wszystko było perfekcyjnie. Głód wygranych, ambicja miota mną i w sporcie, i podczas zabaw, haha. Jestem takim człowiekiem, że ciągle myślę, co mogę zrobić lepiej. Nawet, jak jest dobrze, to szukam płaszczyzny, na której mogę coś poprawić. Bardzo też się wkurzam, gdy nie mogę robić tego, co kocham. Ostatnia kontuzja i przerwa z nią związana doprowadzała mnie do szału. Prawdą jest też to, że nie dopuszczam za szybko do siebie ludzi, ale jak już zaufam, to na maksa, haha.

Robert Sulewski to mój mega kumpel. Cholernie mi go szkoda i współczuję sytuacji, w jakiej się znalazł. Ja jednak wiem, że to jest wojownik i to jeszcze pokaże. No tak – Suli mnie namawiał na przejście do Arki, widziałem, z jaką pasją mówił o swojej ukochanej drużynie. Miał spory wpływ na moją decyzję.

Lubisz udka z kurczaka z ziemniakami i spaghetti, ale nie wyglądasz na takiego, który by się objadał. A może się objadasz rybami, szczególnie śledziami? ;-). Podobno kiedyś próbowałeś.

Haha, udka i spaghetti lubię, ale pilnuję się, bo po prostu to obowiązek sportowca. Ryby to zdecydowanie nie moje „jedzonko”, choć próbowałem, jednak przerosło mnie to.

Skoro temat gastronomiczny, to co jedliście w Mielcu po meczu z Sulim?

Razem z Sulim i także Panajotowem, a także z innymi kolegami, chodziliśmy na pizzę. I nie ma w tym nic złego. Pizza jest często pokazywana jako zło, dzieło szatana dla sportowców. A to nieprawda. Po potężnym wysiłku nie ma nic złego w zjedzeniu kalorycznego posiłku. Oczywiście wszystko z umiarem.

Alex lubisz drzeć koszule? I co tak bawi Suliego w zwrocie „deti”?

Hahah, ja najbardziej lubię chodzić w dresach, na sportowo. Czy lubię drzeć koszule? Nie, choć zdarzyło się z dwa razy, że w podczas żartów, wygłupów, niczym wrestler rozdarłem koszulę. A „deti”? No tak, uczyłem się polskiego szybko, ale dosyć długo zwrot „deti” funkcjonował u mnie zamiast „dzieci”.

Leczyłeś się, przechodziłeś zabieg w Bułgarii, sam tak zdecydowałeś?

Zdecydowaliśmy razem z działaczami, że tak będzie najlepiej.

Alex, wydaje mi się, że jesteś typem fightera, wiem, że czujesz się coraz lepiej i wracasz, w trudnym momencie dla Arki, lubisz takie wejścia smoka? Alex is back?

Jestem walczakiem, to prawda, ale nie słów w stylu Alex is back. W ogóle nie lubię napinki w wywiadach. Praca, dążenie do poprawy. Przede wszystkim muszę być zdrowy, w pełni sił i wtedy przemówić na murawie. Zbyt często grałem z bólem jakimś.

Nie jesteś starym piłkarzem, jeszcze przed Tobą sporo grania, A dziś, gdy patrzysz w przeszłość, zmieniłbyś coś, podjął jakąś inną decyzję?

W życiu nigdy nie będzie idealnie. Zawsze się nad czymś zastanowisz, czy warto. Ale najważniejsza jest praca, tak nie osiągnie się ideału, ale na pewno sprawi się, że będzie lepiej. Nie bać się, robić swoje, a człowiek się rozwinie. Co ranek upór, walka, ambicja. Cieszę się, że jestem w Arce, martwią wyniki zespołu, ale to po prostu trzeba naprawić uporem, pracą, bo martwienie tu nic nie da. Hmm, jeżeli czegoś żałuję, to braku cierpliwości i powrotu do Bułgarii z „belgijskich” czasów.

Lia Kolewa i Yuri Sławczew, dziękuję za pomoc.

Rozmawiał: Niko